Po co ubezpieczenia

Ubezpieczenia? Ale po co?


Aż mnie kusi żeby napisać tak wprost… tak bezpośrednio: że tak trzeba, że każdy z nas powinien mieć swoją polisę. Taką totalnie dopasowaną do swoich potrzeb, własną poduszkę bezpieczeństwa.

Na co dzień myślimy o zabezpieczeniu mieszkania od zalania, domu od pożarów i groźnych wichur. Ubezpieczamy się, gdy wyruszamy na tygodniowe wakacje — tak na wszelki wypadek. Wykupujemy polisy, gdy ruszamy poszaleć na stokach (a nóż w kogoś wjedziemy lub będą nas musieli ze stoku helikopterem ściągać). Ubezpieczamy samochody, nasze cudeńka błyszczące. Wykupujemy polisę OC dla każdego, nawet tego gdzieniegdzie pokrytego rdzą auta, bo taki nasz obowiązek… Masz wykupione autocasco? Świetnie — możesz spać spokojnie, bo wiesz, że polisa pokryje koszty ewentualnej naprawy, gdy zajdzie taka konieczność.

Gdzie w tym wszystkim myślenie o sobie i najbliższych?

Zatrzymaj się na chwilę…

Ile wydajesz rocznie pieniędzy na ubezpieczenie Twojego auta?

A jaką kwotę rocznie przeznaczasz na ubezpieczenie siebie i najbliższych? Jak jesteś przygotowany na ewentualną życiową „kolizję”? Auta wyposażone są w koła zapasowe, a czy Ty masz jakieś w zanadrzu?

Czy nie powinniśmy zacząć od siebie? Czy nie jesteśmy najważniejsi? Najpierw MY i nasi najbliżsi, dopiero potem cała reszta…

Auto bez nas nie pojedzie, kominek w domu sam się nie rozpali, narty same nie pomkną nawet po najlepiej przygotowanej trasie. Nie myślimy o sobie, nie myślimy, co będzie, gdy to nam się coś przytrafi. Co jeśli zachorujemy i nie będziemy mogli pracować, bo całą swoją uwagę i siły skupimy na walce o powrót do zdrowia?

Zawsze wydaje się nam, że takie sytuacje dzieją się gdzieś obok i że nas nie dotyczą. Dorzucamy symboliczny grosik do zbiórek na leczenie, wierząc że nigdy nie będziemy takiej zbiórki potrzebować.

Nadal zastanawiasz się, po co ubezpieczenie?

Kończysz pracę. Przebijesz się przez korek, przy odrobinie szczęścia mkniesz przez miasto na zielonej fali. Wracasz do domu… i co dalej? (Poza oczywistymi przyjemnościami domowymi: gotowanie, pranie, prasowanie itp.) Co dalej z Twoim wolnym czasem? Co robisz dla SIEBIE? Biegasz? Ćwiczysz jogę? Czytasz książkę z kubkiem gorącej herbaty?

Po co to robisz?

Ja na przykład od dawna usiłuję polubić się z bieganiem (mało skutecznie, póki co, ale się nie poddaję). Jest w tym moim nieudolnym bieganiu coś, co baaardzo lubię i co powoduje że nadal co jakiś czas wkładam moje buty i idę w las — bardzo doceniam, że to czas tylko dla mnie. Delektuję się ciszą, leśnymi widokami i poczuciem ogromnego spokoju. I choć nie znoszę biegania, to poczucie beztroski, jakie wnosi ono w moje życie, jest bezcenne.

PS Doskonale pamiętam dzień, w którym wykupiłam polisę ochronną dla siebie, Tomka, Basi i Helki, a dokładnie to, co czułam po… Czułam się, jakbym przebiegła maraton!
Już mogę spać spokojnie :)

A TY?

Polisa na życie jest gwarantem spokojnego snu.
Dlatego zadbaj o swój spokój już teraz i potraktuj polisę jak komfortową poduszkę bezpieczeństwa.